To już szesnasty tom cyklu wydawniczego Polonica Leguntur. Tym razem pozycja, którą stworzył Andreas Lawaty.
Recenzja autorstwa Huberta Orłowskiego:
Mistrza Lawaty’ego narracja nie tylko historyczna
Kolejny tom jakże inspirującej serii wydawniczej Polonica leguntur oferuje na sześciuset stronach poważną część dorobku Andreasa Lawaty’ego: niemieckiego historyka, badacza literatury oraz antropologa kulturowego w jednym. Znakomita większość studiów powstała w ostatnich dwudziestu latach. Wskazanie na źródła pierwszych publikacji pozwala śledzić (nie tylko) badawczą empatię Lawaty’ego; ukazywały się bowiem w periodykach i tomach zbiorowych w periodykach i wydawnictwach zbiorowych niemieckich i polskich. Większość tekstów spolszczył Jacek Dąbrowski. Z empatią. Kilkanaście studiów ukazało się już wcześniej po polsku w wersji oryginalnej. Niejeden polski autor mógłby pozazdrościć autorowi suwerennego władania precyzyjną polszczyzną.
Jeśli dodać, że Lawaty jest równie skutecznym menedżerem w obszarze badań naukowych, w tym bibliograficznych, wydawcą i redaktorem tuzinów edycji o dziejach styku niemiecko-polskiego, i nie tylko, to nie będzie przesadą pytanie, skąd czerpie intelektualną energię oraz czas, niezbędny w celu ogarnięcia tak rozległego obszaru eksploracji badawczej i organizacyjno-sprawczej. Odpowiedź na pytanie o jego fascynację badawczą jak i o etos obowiązku „wobec…” zawiera się w sparafrazowanym tytule powieści Goethego „Andreasa Mistrza lata nauki”.
Sam autor pisze o swym życiu we „Wstępie” do tomu. Do szesnastego roku życia mieszkał i wychowywał się w Bytomiu i w Podkowie Leśnej pod Warszawą, w rodzinie pastora. Wyemigrował z rodziną do Stanów Zjednoczonych; tam uczył się języka angielskiego. Niemieckiego uczył się w Republice Federalnej, po trzyletnim pobycie w Stanach. Protestantyzm oraz doświadczanie trzech kultur i mentalności narodowych współkształtowały jego mentalność, etykę zawodową oraz osobistą. W tym „trójkącie” doświadczeń, przede wszystkim jednak w polu niemiecko-polskiego „iskrzenia (się)” intelektualnego i kulturowego, rodził się jego etos: człowieczy i zawodowy. Sam autor skłania się do takiej opcji. Pisze we „Wstępie”: „potrzeba by obcego spojrzenia z zewnątrz, aby ustalić, jaki wpływ miały moja biografia, ideowo przecież nie neutralna, bo motywowana potrzebą nawiązania dialogu, i praca zawodowa na moje podejście do tematów, którymi się tutaj zajmuję – ale na pewno wpływ taki istniał.”
Nie znam drugiego człowieka o porównywalnym dorobku, również w odniesieniu do kapitału kulturowego i symbolicznego, którego habitus bliski by był skromności Lawaty’ego, definiowanej według maksymy „Być ponad pozorem” („Mehr sein als scheinen”). Ocenie takiej właśnie postawy Andreasa Lawaty’ego dałem wyraz przed laty (2001), charakteryzując na łamach „Borussii” jego wielkie czterotomowe dzieło „Niemiecko-polskie relacje w historii i współczesności (1900-1995)”, opracowaną iście po benedyktyńsku z zespołem Biblioteki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika bibliografię. Na ponad czterech tysiącach stron dzieło to zawiera ponad pięćdziesiąt trzy tysiące jednostek bibliograficznych; znacząca ich część została zwięźle skomentowana!)
Wspominam o tym wybitnym dziele, ponieważ jego narracja (tak: narracja!) pozwala głębiej wniknąć w Lawaty’ego swoistą antropologię wzajemnych oddziaływań niemiecko-polskich (w rozumieniu Roberta Traby i Michaela G. Müllera). Za ogromem jego dokonań kryją się: empatia moralna wobec dziejów wzajemnych oddziaływań, znakomite opanowanie warsztatu badawczego, oraz perspektywa, a właściwie wizja nowego dyskursu dla tej szczególnej przestrzeni kulturowej. Wymienione cechy warsztatu niemieckiego uczonego oraz jego habitus dadzą się bez trudu odnaleźć w tomie „Intelektualne wizje i rewizje”. Otwierające tom, a właściwie koncepcyjnie zwarte dzieło zdania, wykreślają dość precyzyjnie zamierzony i realizowany przez autora dyskurs: „Polityka, ekonomia i ideologia tworzą trójkąt, w którym najczęściej umieszcza się performatywną rzeczywistość stosunków międzynarodowych. Tej przetwórni interesów i temu epicentrum mocy towarzyszy w historii oczywiście jeszcze przemoc w formie konfliktów militarnych oraz niemoc w formie stosunków kulturalnych i intelektualnych. Jeżeli tak spojrzeć na historię stosunków polsko-niemieckich w okresie ostatnich ponad dwu stuleci, to pomieszczone w tym tomie teksty podejmują głównie wątek ich niemocy.” Ostatnie zdanie zwornikowe, ostatnie słowo, zdradzają trzeźwą, acz mało optymistyczną perspektywę autora. Przemyślenia Andreasa Lawaty’ego oferują w sposób zapewne niezamierzony dwoiste spojrzenie: na postaci, zjawiska oraz procesy in statu nascendi, oraz jako narrację ex post według benjaminowskiego „anioła historii”.
Takie rozumienie przesłania wynika również ze struktury tomu, na który składają się cztery części o nierównej objętości oraz nierównej ważkości poznawczej. Część pierwsza i najważniejsza pt. „Wiek ‘rozumny’ i wiek ‘piękny’”, wypełniająca nieledwie połowę tomu, stanowi – najogólniej rzecz pojmując – próbę zrozumienia „długiego wieku XIX” (wraz z jego przedsionkiem czyli epoką oświecenia) w perspektywie relacji niemiecko-polskich. Nie pomylę się twierdząc, iż jest to kontynuacja wcześniejszych zainteresowań autora z obszaru prusko-polskich relacji. Trzy – dla relacji polsko-niemieckich/pruskich – potężne stulecia (XVIII-XX) stanowią domenę tej części oraz kluczową narrację w badaniach Lawaty’ego. Zwraca uwagę panoramiczne ujęcie „kwestii polskiej”: w oświeceniu, w romantyzmie oraz pozytywizmie, z tym że ta panoramiczność i głębia prawie zawsze odwołują się do wielkich aktorów i świadków danych epok, choćby Seumego, Prusa, Fontanego. Esej o „Polsce i Europie w dobie oświecenia” polecam gorąco wszystkim domorosłym politykom, śniącym na jawie „opowieści o przedmurzu”. Lawaty „punktuje” społeczeństwo szlacheckie; było wprawdzie „ucieleśnieniem państwa, ale zapętliło się w logice bezsilności”. W studium o niemieckim pisarzu Seume na służbie Rosji wątek słabości wewnętrznej państwa oraz brak „porządku” stanowią przejmujący motyw przewodni spojrzenia na Rzeczypospolitą w upadku i w rozpadzie. „Teologię polityczną romantyzmu” dedykuję tym, którym marzą się rządy rodem z romantyzmu politycznego; z „’logiki romantycznej’ – dedukuje autor – można było wyprowadzać nader odmienne wnioski”. No właśnie.
Wiekowi XX, czasom „antynomii i dialogu”, poświęcone zostały studia części drugiej. Perspektywa porównawcza stanowi tu narrację wiodącą. Funkcja przebiegu i rezultatów I wojny światowej dla tożsamości Niemiec i Polski, miejsce Józefa Wittlina i Andrzeja Brauna w polsko-niemieckich kontaktach kulturowych, czy wreszcie Józefa Mackiewicza i historyka Gottholda Rhodego rola w ofercie wzajemnych wyobrażeń, to wątki główne tej części. Studium o Wittlinie z pozoru tylko dotyczy tytułowej postaci. W refleksji pojawia się kilku dalszych ważkich aktorów polskiej, austriackiej i niemieckiej sceny literackiej. W kolejnych studiach Andreas Lawaty odczytuje sens powojennych podróży literatów polskich do Niemiec, problematyzuje tzw. stosunki kulturalne oraz przepytuje niemiecką „Zeitgeschichte” w kwestii relacjonalnego ujmowania spraw polskich. W tej części Andreas Lawaty zdradza – jak sądzę – swoją szczególną empatię dla „ludzi pogranicza”, dla twórców o „przetrąconej” tożsamości kulturowej, narodowej. Z oddali dochodzi echo własnych przejść oraz rozterek. Stąd też teksty o Braunie i „lodzermenschach” czytam poprzez soczewkę biografii autora; wszak nieprzypadkowo pozwolił czytelnikom „Intelektualnych wizji” do niej zajrzeć we „Wstępie” .
„Nadzieje i wątpliwości” – tak brzmi tytuł części przedostatniej. Lawaty wciela się tu po trosze w publicystę, polemistę. Zastanawia się nad polską refleksją nad (jednoczącymi się) Niemcami, nad rozumieniem historycznie kluczowych terminów jak germanizacja i polonizacja. Nawiązuje refleksją semantyczną do takich kategorii jak naród, społeczeństwa i cywilizacji, a więc również do swojej wielkiej „Bibliografii”. I jak zawsze: z wielką to czyni skromnością.
W części ostatniej kłania się Lawaty wielkim postaciom, jakie dane mu było spotkać na swej drodze życiowej i intelektualnej: swemu nauczycielowi akademickiemu i mentorowi profesorowi Klausowi Zernackowi, oraz Karlowi Dedeciusowi, dyrektorowi w Niemieckim Instytucie Polskim w Darmstadt, tłumaczowi i orędownikowi literatury polskiej w krajach niemieckiego obszaru językowego. To nie są jednak portrety z laurką, jeno intelektualne profile kluczowych aktorów sceny zbliżeń polsko-niemieckich. Jako że autor współpracował z nimi przez wiele długich lat, czytelnik ma sposobność poznania ich motywacje, pasje, wątpliwości.
Sądzę, że podstawowa zasługa Andreasa Lawaty’ego w badaniach nad polsko-niemieckimi relacjami na przestrzeni dziejów bierze się z empatycznego pochylenia się nad rolą oraz funkcją sąsiedztwa dwu historycznych narodów. Cenię zwłaszcza jego „subiektywny i osobisty charakter ,wizji’ o proweniencji intelektualnej”. Stąd moja serdeczna prośba do autora: Proszę o domknięcie swego bodaj najważniejszego, a z zamysłu mi znanego dzieła: o prusko-polskich „powinowactwach z (nie)wyboru”. Jestem przekonany, że będzie to proza fascynująca, i równie „gęsta” co narracja tu przedstawiona.
Hubert Orłowski