Strona wykorzystuje pliki cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności.

Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.

Zamknij
Polish (Poland)Deutsch (DE-CH-AT)English (United Kingdom)

WBZ

poniedziałek, 11 października 2010

Prof. Krzysztof Ruchniewicz - O potrzebie nowej dyskusji na temat kształtu i zadań Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. Wyróżniony

Napisane przez 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)


W ostatnich tygodniach znów ożywiły się dyskusje wokół wystawy o ucieczce, wypędzeniu i wysiedleniu Niemców w latach 1944-1946. Przed kilkoma dniami zakończyła się konferencja Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, podczas której jej przewodniczący, prof. Kittel przedstawił główny zarys tego projektu. Prezentacja ta mogła jednak przynieść rozczarowanie. Nie podano bowiem właściwie żadnych szczegółów wystawy, sam przewodniczący zasłaniał się potrzebą konsultacji z gremiami fundacji. Tydzień wcześniej publiczność miała jednak doskonałą okazję zapoznać się dogłębnie z innym pomysłem związanym z tematem przymusowych migracji Niemców. Grupa historyków pod przewodnictwem monachijskiego profesora historii najnowszej, Martina Schulze-Wessela przedstawiła w Berlinie szczegółową koncepcję wystawy im poświęconej. Gdyby pokusić się o porównanie obu koncepcji – choć już teraz trzeba zastrzec, że i pierwsza i druga, nie były ostatecznym słowem w tej sprawie – widać znaczące różnice. Projekt prof. Kittela zakłada ukazanie wysiedlenia Niemców na tle całego XX wieku. Taki sposób ujęcia – zdaniem niemieckiego historyka – nie ma nic wspólnego z relatywizacją tego zjawiska, a wręcz odwrotnie, na podstawie ukazania szerszej perspektywy dla tej trudnej problematyki, łatwiej dostrzec grozę tych wydarzeń i tragedie pojedynczych osób. Tak jednak opinia jest jednak podważana przez wielu krytyków fundacji. Natomiast projekt prof. Schulze-Wessela koncentruje się na okresie II wojny światowej i w jej skutkach doszukuje się – co zresztą wielokrotnie podkreślali historycy z Europy Środkowo-Wschodniej – przyczyny wojennych i powojennych wysiedleń Niemców. Ten zabieg sprawia, iż ten trudny kompleks zagadnień, który do dzisiaj wywołuje tyle emocji w naszych krajach, zyskuje głębsze tło historyczne.

 

Ukazanie kwestii wysiedleń Niemców, co trzeba zaznaczyć, jest przedmiotem badań historyków z Polski i innych krajów od wielu już lat. Godzi się w tym miejscu przypomnieć czterotomowy wybór źródeł do dziejów Niemców w Polsce, który pod koniec lat 90. XX wieku wydali po polsku i niemiecku profesorowie W. Borodziej i H. Lemberg. Przed dwoma laty do księgarni polskich wszedł atlas o charakterze popularno-naukowym, którego autorami są polscy historycy młodszego pokolenia. Jego tytuł jest znamienny: „Wysiedlenia, wypędzenia, ucieczki. Atlas ziem polskich”. Autorzy ukazali problem przymusowych migracji na ziemiach polskich w latach 1939-1959, zajmując się losem Polaków, Niemców, Żydów, Ukraińców i przedstawicieli innych narodów zamieszkujących ten fragment Europy (atlas ten jest także dostępny w wersji niemieckiej m.in. w Bundeszentrale fuer politische Bildung). Z dużym zainteresowaniem spotkał się także Leksykon wypędzeń, którego redaktorami są wybitni znawcy problemu profesorowi H. Sounthausen, S. Troebst oraz D. Brandes. W jego opracowaniu uczestniczyło ponad 100 autorów z całej Europy.

 

Grupa Schulze-Wessela mogła więc korzystać nie tylko z własnych doświadczeń badawczych, lecz także z prac innych historyków. Trudne procesy migracji grupa ta postanowiła ukazać nie tylko poprzez przybliżenie całości problemu, ale i na przykładzie dziejów konkretnych miejscowości, które w sposób szczególny zostały dotknięte w czasie wojny i pierwszych latach powojennych. I tu oba projekty, i prof. Kittela, i prof. Schulze-Wessela, wykazują pewien element wspólny. Dodatkową zaletą projektu monachijskiego historyka jest to, że pracę nad projektem, i dyskusję na jego temat można śledzić w Internecie. Tekst projektu przetłumaczono na polski, czeski i słowacki, co dodatkowo zachęca historyków z tych krajów, ale nie tylko ich, do dyskusji. Ta otwartość jest godna podkreślenia, realizuje bowiem szczytny cel swobodnej debaty naukowej z udziałem różnych partnerów.

 

Wielka szkoda, że prezentacja i dyskusja na projektem Schulze-Wessela przyćmiona została niefortunnymi wypowiedziami niektórych polityków niemieckich na tematy historyczne. Nie chcę być źle zrozumiany, ale to nie jest chyba rzeczą dobrą, jeśli politycy roszczą sobie prawo do wypowiadania się na te tematy, mając siłą rzeczy wiedzę dość ograniczoną. Przeszłość pokazuje, iż nie służy to ani im, ani sprawie, w której się wypowiadają. Wydaje się, że zgłoszone w ostatnich dniach projekty oraz dyskusja wokół nich jest dobrym zaproszeniem do poważnego zastanowienia się nad dalszymi losami projektu i powołanej do jego realizacji fundacji. Jedno jest pewne. Historykom, których stanowiska są zresztą w wielu aspektach zbliżone, łatwiej jest prowadzić debatę, gdy sfera polityczna nie zaburza jej wypowiedziami wprost ferującymi jakieś stanowisko interpretacyjne. Zadaniem polityków, w imię porozumienia i pojednania, do którego tak często się odnoszą w swych wypowiedziach, jest taktowne i dość ogólne wspieranie wysiłków specjalistów. Tylko w ten sposób, jak się wydaje, będzie można odpolitycznić obecną dyskusję i skierować ją na tory rzeczowego dialogu.

Czytany 21543 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 29 marca 2011 10:40
Więcej w tej kategorii: European head – American hat »